Jak w temacie, czego więcej chcieć :) ... Jestem w znajomym nieistniejącym w rzeczywistości openspace wielkiego biurowca. Kupa ludzi kupa pięter, całe miasto pod ziemią... miejsce gdzie można pracować, żyć i zgubić się. Jestem gdzieś na swoim piętrze pracy. W pewnym momencie zaczepia mnie naprawdę fajna dziewczyna, co prawda jej nie znam ale wydaje mi się, że ją widziałem. Zachowuje się jak byśmy się już poznali. Gładko wchodzę w gadkę o niczym. Nagle blondi zaczyna mnie rwać. Trochę zaskoczony cofam się do swojej zasady nic w pracy poza żartem. Rozmówczyni wyciąga ze mnie szczegóły jak by chciała się więcej o mnie dowiedzieć. Rozmowa się kończy. Idę w inne miejsce na piętrze, mija jakiś czas.
Nagle siedzę sobie w jakimś zaułku i słyszę w oddali jej głos. Rozmawia ze starszym mężczyzną o mnie. Okazuje się, że chciałaby mnie zatrudnić w ich dziale, opowiada o mnie bardzo pozytywnie. Coś wspomina o słodkim studenciaku o świeżym spojrzeniu. Zdenerwowałem się i wstaje żebym był widziany. Blondi jest zmieszana, coś tłumaczy, ja mówię głośno że potraktuje to jako komplement.