|
przeżywam ją często w świadomych snach. Kładę się w łóżku, zakładam słuchawki i włączam muzykę mistyczną, po czym medytuję. Dochodzę do stanu, w którym wyciszam wszystkie swoje zmysły, skupiając się na oddychaniu i łączę się z Bogiem. Najpierw wzywam swojego anioła, żeby mnie przeprowadził przed Jego oblicze. Nie wiem czy tam jestem ale czuję Jego obecność całą duszą. Wtedy wydaje mi się, że umarłem i stoję przed Nim w pokorze, oczekując na wyrok. Wyrok jednak nie zapada, bo się wybudzam, a więc nie umarłem.
|
|